niedziela, 16 marca 2014

S. B. Hayes "Jad. Chcę ukraść twoje życie"

Autor: S.B. Hayes
Tytuł: "Jad. Chcę ukraść twoje życie"
Wydawnictwo: Zielona sowa
Ilość stron: 400

Jad to trzymający w napięciu thriller psychologiczny o nastoletniej Katy, jej wchodzeniu w dorosłość, pierwszych miłosnych uniesieniach oraz zazdrości. W tle przewijają się mroczne sekrety, które kryje przeszłość, a Katy ma przeświadczenie o obecności w jej życiu sił nieczystych.
Problemy zaczynają się, gdy w miasteczku pojawia się olśniewająca Genevieve. Dziewczyna jest w tym samym wieku co Katy i jest do niej niewiarygodnie podobna. Po krótkim czasie pobytu w nowej szkole Genevieve zaskarbia sobie przyjaźń koleżanek Katy i wkrótce za cel obiera sobie rozkochanie w sobie chłopaka Katy, Merlina. W ten sposób w Katy rodzą się nienawiść i zazdrość, budzące w niej agresję, która z kolei rzutuje na jej relacje z przyjaciółkami i nowym chłopakiem. Jednocześnie dziewczyna przekonuje się, że jej rywalka działa z pełną premedytacją i wyrachowaniem. Podczas rozmowy twarzą w twarz Genevieve informuje Katy, że pojawiła się w jej życiu tylko po to, aby je zniszczyć. Dziewczyna postanawia zawalczyć o swoje szczęście i na własną rękę rozpoczyna śledztwo prowadzące do ustalenia bolesnej prawdy.

Opis z tyłu okładki bardzo mnie zaintrygował i od razu wiedziałam, że muszę przeczytać "Jad...". Gdy nadarzyła się okazja, pożyczyłam tę książeczkę od przyjaciółki i od razu zaczęłam czytać. Historia jest bardzo ciekawa i oryginalna. Z czymś podobnym jeszcze się nie spotkałam. Książka jest nieprzewidywalna i pełna niespodziewanych zwrotów akcji, które uwielbiam. Od razu pokochałam tę pozycję. Fabuła jest bardzo dobrze zbudowana i interesująco poprowadzona. 

Postaci są mocną stroną "Jadu...". Katy i Genevive były z pozoru podobne, ale tak naprawdę całkiem inne. Genevive miała nietypową osobowość i mimo swojej mrocznej natury, stała się jedną z moich ulubionych postaci. Katy także wzbudziła moją sympatię, natomiast Merlin jakoś nie przypadł mi do gustu.

S. B. Hayes bardzo fajnie pisze. Zaciekawiła mnie i wciągnęła w swoją powieść. Momentami czułam dreszczyk na plecach, czasami się śmiałam, a czasami byłam wręcz rozgniewana na to, co działo się w książce.

"Jad..." wszystkim serdecznie polecam, bo jest to naprawdę godna uwagi książka.

9/10

Cecily von Ziegesar "Plotkara"

Autor: Cecily von Ziegesar
Tytuł: "Plotkara"
Seria: Plotkara #1
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 223

Witajcie w Nowym Jorku, na Manhattanie, w jego najelegantszej części – Upper East Side, gdzie moi przyjaciele i ja mieszkamy, uczymy się, bawimy i śpimy – czasami ze sobą nawzajem.
Witajcie w świecie luksusu, najlepszych prywatnych szkół, ogromnych apartamentów na Piątej Alei, limuzyn, nieograniczonego dostępu do kasy, alkoholu i wszystkiego, czego chcemy.
Możecie dowiedzieć się, co robimy. Wystarczy wklepać: plotkara.net. Kim jest Plotkara? Jedną z nas.

Naprawdę nie spodziewałam się wiele po tej książce. Po prostu chciałam się przekonać, co było podstawą całkiem fajnego serialu. No i okazało się, że tą podstawą był prawdziwy gniot. Zacznę od tego, że autorka w ogóle nie potrafi pisać. Ani mnie nie wciągnęła do swojej historii, ani nie zachwyciła opisami (których tutaj praktycznie nie ma), ani nic. Wydawało mi się, że pisał to jakiś średnio uzdolniony gimnazjalista. No naprawdę, już ja bym to lepiej napisała.

Historia sama w sobie nie jest żadnym cudem. Dowiadujemy się stąd jak wygląda życie takich bogatych, rozpuszczonych dzieciaków, ale nie jest to jakoś szczególnie ciekawe, czy cokolwiek. Zwyczajnie się przy tej książce nudziłam.

Bohaterowie to, jak już mówiłam, dzieci bogatych rodziców, które zawsze mają co chcą. Jakoś nikogo nie polubiłam, w ogóle nie żywiłam żadnych uczuć do którejkolwiek postaci.

Co cóż, nie ma się co rozwodzić - to po prostu okropieństwo i nikomu tego ścierwa nie polecam.

2/10

Kerstin Gier "Zieleń szmaragdu"

Autor: Kerstin Gier
Tytuł: "Zieleń szmaragdu" 
Seria: Trylogia czasu #3
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 360

Po tym jak Gideon złamał jej serce, Gwen musi wziąć się w garść i kontynuować swoją misję podróżniczki w czasie. W jej rękach są losy świata. Czy dziewczyna sprosta wyzwaniom?

Trzeci tom trylogii czasu bardzo mi się podobał. Jestem fanką całej serii. Mimo, że jest naiwna i dziecinna, uwielbiam ją. Przy "Zieleni szmaragdu" można całkowicie zapomnieć o otaczającym świecie. Jest wspaniałą rozrywką na deszczowe popołudnie, bardzo trudno się oderwać chociażby po to by przynieść sobie coś do jedzenia. Czytelnik ma wrażenie, że jeśli tylko na chwilę odejdzie od książki, przegapi jakiś ważny moment.Kerstin Gier operuje przyjemnym językiem, dzięki czemu jej książki czyta się wręcz błyskawicznie. Dopiero co zaczynałam książkę, a tutaj już  stron do końca. 

Postaci może i są schematyczne - chłopak - chodzące bóstwo, marzenie każdej dziewczyny, dziewczyna - szara myszka, na którą w/w chłopak nigdy nie zwróciłby uwagi - ale bardzo sympatyczne. Ciekawą postacią był zły hrabia de Saint Germain, na którego zwróciłam szczególną uwagę.

Książka wręcz ocieka akcją. Co chwilę historia zmienia się o 180 stopni. Cała historia jest niezwykle interesująca, pełna wzruszeń jak i humoru. Idealna książka dla młodzieży. Należy do moich ulubionych. Moim zdaniem "Zieleń szmaragdu" to bardzo udane zakończenie trylogii. Na pewno kiedyś powrócę do tej historii, bo nie mogę pożegnać się z Gwen, Leslie, Gideonem i innymi na zawsze.

10/10

Lauren Olive "Pandemonium"

Autor: Lauren Oliver
Tytuł: "Pandemonium"
Seria: Delirium #2
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 376

Po ucieczce, która okazała się strasznym niepowodzeniem, Lena wstępuje do ruchu oporu. Czynnie angażuje się w jego działalność. Planują zamach na znienawidzone władze. Dziewczyna dostaje ważną misję, którą chce spełnić jak najlepiej. Ale wtedy poznaje Juliana... 

Bardzo długo nic nie pisałam na blogu i postanowiłam troszkę to naprawić. Teraz moje recenzje będą troszeczkę pogmatwane, bo się "oduczyłam" pisania recenzji przez te miesiące. Postaram się to naprawić :)

"Pandemonium" jest drugą częścią trylogii "Delirium". Muszę powiedzieć, że ta książka była dla mnie zaskoczeniem. Jest kompletnie inna niż pierwsza część, w całkiem odmiennym klimacie. Lena porzuciła swoje dawne "ja" w momencie przejścia przez ogrodzenie. Jeśli ktoś oczekuje drugiego "Delirium" to może się rozczarować, gdyż ta książka ma mało wspólnego z częścią pierwszą.

Książka jest napisana lekko i całkiem przyjemnie. Polubiłam Juliana, ale jednak Aleks to jest to i bardzo mi go brakowało w tej części. Końcówka może trochę przewidywalna, ale nie było jakoś tragicznie. Chyba bardziej podobała mi się część pierwsza, ale ta również jest niczego sobie.

9/10
_________________________________________________________________
Zdaję sobie sprawę, ze ta recenzja jest taka nijaka i króciutka , ale postaram się poprawić w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że ktoś w ogóle jeszcze będzie odwiedzał od czasu do czasu ten blog :)

niedziela, 6 października 2013

Jodi Picoult "Krucha jak lód"

Autor: Jodi Picoult
Tytuł: "Krucha jak lód"
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 616

Sean i Charlotte O'Keefe oczekują narodzin dziecka. Okazuje się, że ich córeczka Willow ma rzadkie schorzenie osteogenesis imperfecta. Jest to wrodzona łamliwość kości spowodowana niedoborem kolagenu. Gdy rodzina wyjeżdża na wakacje do  Disneylandu, dziewczynka doznaje kolejnego urazu. Nadarza się okazja, aby poprawić jakość ich życia i Charlotte wnosi do prokuratury pozew o niedobre urodzenie. Twierdzi, że gdyby wcześniej wiedziała o chorobie córki, usunęłaby ciążę. Przez swoje nieugięcie rozpada się jej małżeństwo, przyjaźń, a druga córka czuje się odrzucona...

Książkę czytałam jeszcze w wakacje, ale pamiętam wszystko ze szczegółami. Po prostu jestem zachwycona, ta powieść naprawdę zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jest to pierwsza książka autorstwa Jodi Picoult na moim koncie, ale z pewnością nie ostatnia. 

Autorka poruszyła bardzo ważne tematy. Pokazuje jak trudne jest życie osoby dotkniętej tak poważną chorobą oraz jej rodziny. Rodzina O'Keefe miała naprawdę trudne życie: Willow wymagała ciągłej opieki, dlatego Charlotte nie mogła pójść do pracy i Sean musiał brać dodatkowe godziny, a to nie służyło ich małżeństwu, leczenie było bardzo kosztowne, w dodatku mieli jeszcze drugą, dorastającą córkę Amelię, która czuła się odrzucana. Aby mieć jakieś wizje na przyszłość, Charlotte musiała pozwać do sądu najlepszą przyjaciółkę, narazić własne małżeństwo na poważne kłopoty i przekonać ławników, że gdyby tylko miała taką możliwość, dokonałaby aborcji. 
 Oprócz tego głównego wątku, pojawiają się kłopoty z Amelią. Dojrzewająca dziewczyna potrzebuje wsparcia i zainteresowania rodziców, niestety Amelia nie mogła na to liczyć, bo oni musieli zajmować się chorą siostrą. Dziewczyna zaczęła się ciąć, popadła w bulimię, lecz jej opiekunowie nadal nic nie zauważali.
Tak więc, jak sami widzicie, historia jest poruszająca i nakłaniająca do refleksji. Ukazuje, że tak naprawdę robimy z błahostek wielkie problemy, podczas gdy obok nas rozgrywa się prawdziwy koszmar. Picoult uświadamia, jak ważna jest miłość w rodzinie, że nie wszystko da się kupić za pieniądze, ukazuje jak kruche jest życie.

Bardzo, bardzo spodobały mi się postaci w tej książce. Autorka wspaniale je wykreowała. Czułam się, jakbym znała tych ludzi od lat. Każdy był niepowtarzalny. Picoult wzięła pod uwagę wydarzenia, które wpłynęły na charaktery poszczególnych postaci, dlatego bohaterowie są bardzo realni i mam wrażenie, że gdzieś daleko naprawdę istnieją.

Autorka ma też ciekawy styl. Wspaniale ukazała tę historię, czułam się jakbym w tym wszystkim uczestniczyła. Martwiłam się, cieszyłam, smuciłam razem z bohaterami. W tej powieści wydarzenia są pokazane z perspektywy kilku osób. Dzięki temu powieść nabiera przejrzystości. Znamy punkt widzenia każdej osoby, możemy dowiedzieć się, co nimi kierowało, poznać ich odczucia. Książka jest jak gdyby zwróceniem się bezpośrednio do Willow.

Książka ta wzbudziła we mnie wiele skrajnych emocji, co skumulowało się na samiutkim końcu, gdy Jodi kompletnie mnie zaskoczyła. Dodatkowym plusem są przepisy na różne smakołyki na początku każdego rozdziału. Sama nie zamierzam ich wypróbować, ale może ktoś się na to skusi. Zdecydowanie jedna z najlepszych powieści mojego kilkunastoletniego życia.

10/10

czwartek, 26 września 2013

Colleen Houck "Klątwa tygrysa"

Autor: Colleen Houck
Tytuł: "Klątwa tygrysa"
  Seria: Klątwa tygrysa #1
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 360

Klesey Hayes zatrudnia się na wakacje w wędrownym cyrku. Dziewczyna ma tam m.in. opiekować się tygrysem. Tworzy się między nimi więź. Tymczasem do cyrku przyjeżdża mężczyzna zainteresowany kupnem zwierzęcia. Proponuje dziewczynie, aby w trakcie podróży do Indii zajmowała się Dhirenem. I tak zaczyna się dla Kelsey niezapomniana przygoda... Okazuje się, że Ren to tak naprawdę zaklęty książę, a ona jest mu potrzebna do zdjęcia czaru.

Jak się zapewne zorientowaliście, jest to paranormal romance. Sama nie wiem od czego zacząć. Może od rzeczy, które mnie w tej książce nie zachwyciły. Początek jest bardzo naciągany. Przyjeżdża sobie obcy facet do cyrku, chce kupić tygrysa, aby go wypuścić do rezerwatu. Proponuje nastolatce, aby pojechała z nim na drugi koniec świata. A co ona na to? Jasne, dlaczego nie. A jej opiekunowie? Baw się dobrze kochanie i wracaj szybko.
No dobra, pojechała już z nim do tych Indii i okazuje się, że musi stawić czoła wielu przeszkodom. Dziwnym trafem wszystko udaje jej się za pierwszym razem. A to farciara. 
Tak więc fabuła była trochę naciągana, ale uszła w tłumie. Podobało mi się nawiązanie do hinduskiej mitologii.

Postaci w tej książce były nijakie. Nie poczułam między nimi więzi. A momentami Kelsey mnie wręcz irytowała. Były dosyć sztucze i nie wysiliła się nad nimi Colleen.

Co do stylu... Ok, nie był zachwycający, a niektóre zdania wyglądały jak wyjęte z rozprawki przeciętnego ucznia gimnazjum, ale dało się znieść. Może i nie jest to za dobrze napisana książka, ale uważam, że nie było tak źle, jak czytałam w niektórych recenzjach. 

Mimo wad "Klątwa tygrysa" jako tako mi się podobała. Na szczęście akcja nie ciągnie się jak flaki z olejem. Jest to przeciętna książka, ale nawet umiliła mi leniwe popołudnia.

5,5/10

sobota, 21 września 2013

Małgorzata Gutowska-Adamczyk "220 linii"

Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Tytuł: "220 linii"
Wydawnictwo: Egmont
Ilość stron: 312

Mikołaj jest zwyczajnym warszawskim nastolatkiem. Właśnie poszedł do gimnazjum. Niestety, inni jego koledzy poszli do innej szkoły, więc nie ma tam żadnych znajomych. Jest też bardzo małomówny i nie chce poznawać nowych osób. Poznaje jednak Melanię. Odkrywa w sobie pasję - perkusja, to jest to. Otrzymuje także swoją pierwszą kartę miejską - może jeździć, gdzie mu się podoba!

Bardzo przepraszam za taki chaotyczny opis książki, ale muszę się wam przyznać, że jest to jeszcze recenzja zalegająca z wakacji! Jeszcze dużo książek wakacyjnych nie zostało tutaj zrecenzowanych, ale postaram się to w najbliższym czasie zmienić. 

Książka mi się podobała, ale na pewno nie zachwyciła. Jest to taka obyczajówka. Jak się okazało, jest to druga część "110 ulic", o czym nie miałam pojęcia! A i podczas czytania się nie zorientowałam, że coś jest nie tak...

W książkach pani Małgorzaty podoba mi się to, że zawsze wplecie w fabułę jakiś trudniejszy wątek. Np. w "Wystarczy, że jesteś" był to motyw choroby, a tutaj - biedy. Za to na pewno ma u mnie duży plus. Bardzo ciekawie wprowadza czytelnika w środowisko młodzieży. Na pewno lepiej, niż w tej poprzedniej książce jej autorstwa, którą czytałam.

Postacie... szczerze mówiąc, sama nie wiem! Nie pamiętam za bardzo, a to chyba świadczy o tym, że nie była to jedna z lepszych książek, które czytałam. Na pewno Melania była bardzo sympatyczna, zapadła mi ona w pamięci. Mikołaj... hmm... tak, przypominam sobie, był również lubianą przeze mnie postacią, ale bardziej lubiłam Melanię.

Dużo fajniej napisana, niż "Wystarczy, że jesteś". Czyta się książkę tę dosyć szybko, ale nie wciągnęła mnie ona tak całkowicie.

Wiem, beznadziejnie wyszła ta recenzja, a to tylko i wyłącznie przez moje lenistwo, bo nie chciało mi się jej napisać zaraz po przeczytaniu. No ale możecie przeczytać.

6,5/10