niedziela, 30 czerwca 2013

Bloglovin

Nie wiem po co, ale wyłączają Google Reader'a. Nie łapię jeszcze bloglovina, ale może jakoś pójdzie. A więc...

Becca Fitzpatrick "Crescendo"

Autor: Becca Fitzpatrick
Tytuł: "Crescendo"
Seria: Szeptem #2
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 394

Związek Nory i Patcha zaczyna szwankować. Są pierwsze poważne kłótnie. Dochodzi do tego, że Nora postanawia zakończyć ich znajomość. Po zerwaniu dziewczyna nadal nie może zapomnieć o swoim byłym, a gdy dowiaduje się, że zbliżył się do Marcie - jej największego wroga - chce za wszelką cenę uprzykrzyć mu życie. Na dodatek Patch prawdopodobnie zamieszany jest w śmierć jej ojca...

Cykl "Szeptem" - jak na razie - bardzo mi się podoba, należy do jednych z ulubionych. Zgadzam się, że nie jest to jakaś ambitna i górnolotna literatura, ale nie zmienia to faktu, że jest bardzo ciekawa i wciągająca. Akcja tego tomu kręci się głównie wokół śmierci ojca Nory. Jest on nieprzewidywalny. Jeśli się już czegoś domyśliłam, stało się to na następnej stronie, a i tak nie było takich momentów dużo. Akcja jest porywająca, dużo się tu dzieje. I w końcu poznajemy pawdziwe imię Patcha, którego oczywiście wam nie zdradzę. 

Bohaterowie tej powieści bardzo przypadli mi do gustu. Mimo że Nora czasem zdawała się bardzo wolno kojarzyć fakty, lubiłam ją. Patcha to po prostu kocham. Tak po prostu. Natomiast ci, którzy np. mieli wzbudzić moje zaufanie, żeby potem zrobić co nieoczekiwanego, jak najbardziej sobie poradzili z tym zadaniem.

Autorka pisze lekkim językiem. Bardzo przystępnym i umilającym lekturę. Trafiającym do czytelnika. Nie robi zbędnych długich opisów, a pisze konkretnie i na temat.

A zakończenie to jest po prostu mistrzostwo. Kompletnie się nie spodziewałam, tego, co miało miejsce. Z tym pani Fitzpatrick poradziła sobie wyśmienicie.

Książkę jak najbardziej polecam i uważam, że warto się zapoznać z tą serią.

8/10

czwartek, 27 czerwca 2013

Federico Moccia "Amore 14"

Autor: Federico Moccia
Tytuł: "Amore 14"
Wydawnictwo: MUZA
Ilość stron: 491

Czternastoletnia Carolina ma dwie serdeczne przyjaciółki - Alis i Clod. Kochających dziadków i świetnego brata Giovanniego, którego nazywa Rustym Jamesem. Za to nie dogaduje się z siostrą Alessandrą i ojcem. Przypadkowo poznaje w księgarni przystojnego Massimiliana. Niestety, tego samego dnia ukradziono jej komórkę, na której miała zapisany jego numer. Jak potoczą się jej dalsze losy?

Wiem, mój opis jest zdawkowy, ale naprawdę nijak nie potrafię opisać tej książki. Jest bardzo wielowątkowa, momentami się gubiłam w imionach niektórych bohaterów. Cały czas coś się dzieje. Fabuła jest dosyć ciekawa, ale czytałam lepsze książki. Akcja ogółem jest wartka, chociaż było kilka nużących momentów. I szczerze mówiąc czasem wydawała mi się nieprawdopodobna. Czternastoletnie dziewczyny, a kręci się wokół nich tylu chłopaków, a każdy musi być minimum 4 lata starszy. Jakoś wątpię, by w rzeczywistości 19-latek interesował się 14-latką. I w dodatku chodzą na tyle imprez...

Bohaterowie to słaby punkt powieści. Większość z nich była po prostu irytująca. Np. Caro. Czasem to aż chciałam wyrzucić książkę przez okno z jej powodu. Albo Alis. Taka bogata, zbuntowana, luzacka, ale strasznie mnie w niej denerwowało to, że zachowywała się strasznie nieodpowiedzialnie i jak był jakiś problem, to udawała, że nic się nie stało. Clod akurat była dosyć sympatyczna. Nie przejmowała się opinią innych, była sobą, lojalna. Natomiast jedną z nielicznych postaci, które w pełni polubiłam był Rusty James. Chciałabym mieć takiego brata. On był najlepszy z całej książki.

Styl autora był nawet, nawet. Narracja jest tutaj pierwszoosobowa i  Moccia dosyć przyzwoicie wczuł się w rolę czternastolatki. Jedynie dialogi czasem mi się wydawały bardzo sztywne. Serio, kto tak mówi? I jedno co mi się rzuciło w oczy to: "nieczuła, bez uczuć". Hmm... I jeszcze denerwowało mnie jak główna bohaterka wiecznie powtarzała, że coś jej się "podoba na maksa". Powtarzała to na co drugiej stronie...

Największym plusem tej książki jest zakończenie. Było nieprzewidywalne i inne, niż bym się spodziewała, gdyby moja ukochana koleżanka z klasy, widząc, co czytam, nie powiedziała mi jak się książka skończy. 

To by było na tyle. Podsumowując, książka nie była niczym sepcjalnym, chociaż ogólnie dość przyjemnie się czytało.

 5,5/10

czwartek, 20 czerwca 2013

Małgorzata Gutowska-Adamczyk "Wystarczy, że jesteś"

Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Tytuł: "Wystarczy, że jesteś"
 Seria: Tylko dla dziewczyn
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 291

Siedemnastoletnia Weronika jest pesymistką. Jest nieśmiała, nieprzebojowa i trzyma się na uboczu. Nie ma w ogóle życia towarzyskiego. Powołuje do życia Pana W. - swojego wirtualnego chłopaka. Aż tu nagle los uśmiecha się do niej - podczas podróży do Wrocławia poznaje przystojnego Filipa. Jak się później okazuje - świeżo upieczonego, świetnie się zapowiadającego aktora. Dziewczyna ma obsesję na jego punkcie. Poznaje też Marka, który pełni rolę jej najlepszej przyjaciółki.

Książkę wyszperałam przypadkowo w bibliotece miejskiej. Po przeczytaniu opisu z tyłu byłam pełna obaw. "Zapamiętale czyta "Zmierzch" i skrycie marzy o wielkim, wyjątkowym uczuciu oraz księciu, zbyt doskonałym, by mógł być prawdziwy."? Nie wiem dlaczego, ale zawsze, gdy wydaje mi się, że książka będzie beznadziejna, pożyczam ją. I tak też się stało i tym razem.

Zacznę, tradycyjnie, od fabuły. Jest nieskomplikowana i mało złożona. Jest ona też bardzo przewidywalna. Może nieliczne poboczne, mało znaczące wątki nie były takie, ale główny z pewnością. To, jak potoczyły się losy bohaterów było mało zaskakujące. Poza tym na początku książka jest strasznie nudna. Przez pierwsze 40 stron autorka robi z Weroniki taką ofiarę losu, że naprawdę. Ale potem zjawia się Filip! Zabójczo przystojny aktor zwrócił uwagę na nie kogo innego jak szarą myszkę Werę! Cóż za niespodziewany obrót wydarzeń. Ale na szczęście w połowie zrobiło się lepiej, akcja trochę przyspieszyła, a historia była odrobinę ciekawsza.

Czasami śmiałam się z przemyśleń Weroniki, chociaż niektóre były dosyć mądre. Na jakim ona świecie żyje? Momentami zdawała się być nieco przygłupia. I jeszcze użalała się nad sobą, zamiast zebrać w sobie trochę odwagi i podejść do jakiejś koleżanki z propozycją wspólnego wypadu. Ale nie, ona woli stać w kącie i czekać, aż ktoś się nią zainteresuje. W dodatku, gdy już znalazła tę swoją "miłość" była egoistką w stosunku do Marka. Filip to jakaś porażka. Była tak samolubny i denerwujący, że aż mnie skręcało. Weronika była dla niego zabawką, zostawiał ją na dwa miesiące, żeby przypomnieć sobie o niej w chwili nudy. A ona oczywiście z uśmiechem na ustach rzucała mu się w ramiona. Jedynie spodobał mi się Marek. Był łagodny, opiekuńczy i miły. Nie żaden super-wystrzałowy przystojniak, ale za to podbił me serce charakterem. Ponadto związany jest z nim bardzo ciekawy wątek, który poznacie jedynie czytając książkę.

Styl autorki mi się dość spodobał. Czasami rzucały się w oczy pseudo-młodzieżowe wyrażenia, ale ogólnie było okej. Pisze lekko, czytanie nie ciągnie się w nieskończoność, a wręcz idzie bardzo szybko. Nawet przyjemnie się czytało tę książkę.

Mimo, iż książka jest przewidywalna i czasem wydawała mi się głupawa, porusza ważny temat. A mianowicie potrzebę miłości i akceptacji. Może i wykonanie nie było zachwycające, ale na to trzeba zwrócić uwagę. I ten wątek z Markiem, którego nie zdradzę.

Po przeczytaniu jej mam mieszane uczucia. Ale myślę, że warto ją przeczytać choćby dla tego wątku z Markiem i przyjemnego języka pani Małgorzaty.

5,5/10

niedziela, 16 czerwca 2013

Janette Rallison "Taka sobie wróżka"

Autor: Janette Rallison
Tytuł: "Taka sobie wróżka"
Seria: Wróżka #1
Wydawnictwo: Akapit-Press
Ilość stron: 384

Gdy Hunter rzuca Savannę dla jej siostry tuż przed szkolnym balem, dziewczyna chce się odegrać. I wtedy pojawia się wróżka o imieniu Chryzantemowa Gwiazda. Ale to tylko taka sobie wróżka, żadna dobra wróżka, nic specjalnego. W szkole magii nie przykładała się zbytnio do nauki zajęta przystojnymi elfami, a Savanna ma być jej zaliczeniowym obiektem. Obiecuje spełnić 3 jej życzenia. A o co poprosiłaby każda nastolatka po rozstaniu z chłopakiem? To oczywiste, że o księcia z bajki, który zabrałby ją na bal. Niestety, Chrissy źle zrozumiała życzenie. Przez jej trzykrotną nadinterpretację Savanna trafia do średniowiecza, najpierw jako Kopciuszek, potem Królewna Śnieżka, a na końcu po to, by ratować Tristana - kolegę ze szkoły, który przypadkiem został wplątany w sprawę księcia dla Savanny.

Najpierw byłam sceptycznie nastawiona do tej książki, wahałam się czy ją pożyczyć, czy nie. W końcu zdecydowałam, że nie zaszkodzi spróbować. Gdybym jednak wybrała inną pozycję, nigdy bm się nie dowiedziała, jak wiele bym przegapiła!

Fabuła "Takiej sobie wróżki" jest bardzo ciekawa, nawiązuje do znanych bajek o Kopciuszku i Królewnie Śnieżce. Perypetie Savanny (znowu ta sawanna...) były bardzo zabawne i nieraz śmiałam się podczas czytania. To chyba jeden z największych plusów tej pozycji: jest pogodna i poprawia humor. Historia mnie bardzo wciągnęła i bardzo szybko się z nią uwinęłam. Niestety, minusem książki jest to, że momentami jest przewidywalna. Bezbłędnie odgadłam, kim jest Czarny Rycerz. 

Książka ta napisana jest lekkim młodzieżowym językiem, jednak nie... odpychającym? Owszem, nie jest to piękny poetycki język. W każdym razie czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Jak już mówiłam, w książce jest wiele humoru. 

Bohaterowie też nie są najgorsi. Mimo, iż Savanna czasami mnie denerwowała, ale po podróży do średniowiecza przeszła przemianę i polubiłam ją. Natomiast bardzo sympatyczny wydał mi się Tristan. Który z resztą też przeszedł przemianę (bo kto by nie przeszedł po ośmiu miesiącach przebywania w innej epoce?).

Jest to książka fantastyczna z wątkami miłosnymi o dosłownie bajkowym klimacie. Świetnie się bawiłam podczas lektury. Gorąco polecam! Książka naprawdę poprawiająca humor i przyjemna.

8/10

piątek, 14 czerwca 2013

Nicholas Sparks "I wciąż ją kocham"

Autor: Nicholas Sparks
Tytuł: "I wciąż ją kocham"
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 351

John Tyree po ukończeniu szkoły nie ma co ze sobą zrobić i z tego powodu zaciąga się do wojska. Podczas urlopu poznaje studentkę Savannah, która wraz ze znajomymi przyjechała w ramach prac społecznych budować domy dla ubogich rodzin. Rozkwita między nimi uczucie i młodzi przyrzekają sobie, że po zakończeniu służby przez Johna, pobiorą się. Jednak mężczyzna w przypływie patriotyzmu zaciąga się po raz drugi. Savannah nie wytrzymuje rozstania. Wysyła Johnowi list pożegnalny, w którym informuje, że kocha innego.

To już trzecia powieść z dorobku Sparksa na moim koncie. I muszę przyznać, że zrobiła na mnie największe wrażenie. 

Książka kryje w sobie niesamowitą i romantyczną historię miłości dwojga młodych ludzi. Lubię czytać o miłości, pomarzyć czasami o księciu na białym koniu. "I wciąż ją kocham" spełniło moje oczekiwania, a nawet je przewyższyło. Ostatnim razem, gdy czytałam książkę tego autora, zawiodłam się, w związku z czym nie miałam wielkich wymagań co do tej. Ale tutaj mogę spokojnie powiedzieć, że jestem w pełni usatysfakcjonowana lekturą.

Bardzo podobała mi się fabuła. Opowiadała o gorącym uczuciu, związku na odległość, a w końcu rozstaniu. Nie było to tak banalne jak w niektórych książkach. Oprócz tego Sparks bardzo zgrabnie wplótł w fabułę wątek choroby i ojcowsko-synowskie relacje. Możemy poznać je dogłębniej, bo narracja jest tutaj prowadzona przez Johna. Powieść ta, tak jak oczekiwałam, wzbudziła mnóstwo emocji. Od radości, przez złość na Savannah za to, co zrobiła Johnowi, po wzruszenie. Muszę przyznać, poleciało parę łez.

Widocznie poprawił się styl autora. Włożył w to więcej uczuć, poprawił warsztat. Teraz można było się wczuć. Operuje lekkim i przystępnym językiem. Wyrobił sobie własny styl pisania, który przypadł mi do gustu. Książkę czyta się błyskawicznie. Wciąga. 

Jak już wspominałam, narracja jest tutaj pierwszoosobowa. Wszystko widzimy z perspektywy Johna. Bardzo fajnie opisane są wszystkie sytuacje, emocje, trudy życia. Przez to chce się czytać więcej i więcej.

Bohaterowie też z miejsca przypadli mi do gustu. John był bardzo dopracowaną postacią. Bardzo go polubiłam, a po tym co zrobił na końcu jeszcze bardziej. Savannah lubiłam mniej ze względu na to, że zostawiła Johna. Tim również był bardzo sympatyczni. Wszyscy wydawali mi się tacy... realni. Jakbym ich znała od dawna. Tylko imię Savannah kojarzyło mi się z sawanną, ale to już inna sprawa.

Na koniec chcę wspomnieć o tytule. Oryginał brzmi "Dear John", więc jak z "Drogi Johnie" nagle zrobiło się "I wciąż ją kocham"? Ktoś się stara, wymyśla tytuł, a tu nagle tłumacz w przypływie natchnienia wymyśla "I wciąż ją kocham". I jeszcze Savannah. Super, blondi Amanda Seyfried, wszystko fajnie, tyle, że w książce Savannah była brunetką! I mimo usilnych starań wyobrażenia sobie szczupłej, atrakcyjnej brunetki, cały czas miałam przed oczami Amandę! Te okładki filmowe to nie najlepszy pomysł.

Podsumowując, lektura bardzo dobra, wciągająca, wzbudzająca wiele emocji. Polecam!

8,5/10

piątek, 7 czerwca 2013

Becca Fitzpatrick "Szeptem"

Autor: Becca Fitzpatrick
Tytuł: "Szeptem"
Seria: Szeptem #1
Wydawnictwo: Otwarte
Ilość stron: 324

Szesnastoletnia Nora na lekcji biologii poznaje tajemniczego Patcha. Nikt nic o nim nie wie. Między nią, a Patchem kwitnie uczucie. Ale w jej życiu zaczynają dziać się dziwne rzeczy, których nie można racjonalnie wytłumaczyć. Dziewczyna dowiaduje się, że Patch nie jest zwykłym człowiekiem. Jest upadłym aniołem.

Książka czekała na półce już od dłuższego czasu. W końcu nadszedł jej czas i zabrałam ją na wycieczkę szkolną, żeby mieć co robić w autobusie. "Szeptem" okazało się lekturą lekką i przyjemną, idealną, aby się zrelaksować.

Fabuła tej książki jest ciekawa, ale niezbyt oryginalna. Momentami widoczne są podobieństwa do "Zmierzchu", których nie jest jakoś strasznie dużo. Naprawdę, czy autorka nie mogła się wysilić, aby wymyślić jakikolwiek inny przedmiot? Czy może w USA uczą się tylko biologii? Ale dobrze, zostawmy ten szczegół. Rzadko bywały przewidywalne momenty. Było parę zwrotów akcji. Ogólnie książka jest interesująca.

Co do bohaterów, to wiele osób twierdzi, że to Bella i Edward o innych imionach. Ale moim zdaniem tak nie jest. Nora nie jest taką niepewną, niezdarną dziewczynką, której sensu życia nadaje obecność chłopaka jak Bella. Ona jest pewna siebie i odważna. A Patch też nie przypomina Edzia. Co prawda też był bardzo przystojny i tajemniczy, ale w przeciwieństwie do wyżej wymienionego miał poczucie humoru, był twardy. Jego teksty mnie rozwalały. 

"-Jak zwykle świetnie wyglądasz. 
-Dziękuję-odparłam bezmyślnie. (...) 
-I cudownie pachniesz-dodał Patch. 
-To się nazywa prysznic- odparłam zapatrzona w przestrzeń, ale gdy nie zareagował odwróciłam się do niego. -Mydło, szampon. Ciepła woda. 
-Nagość. Czuję sprawę."
 Styl autorki przypadł mi do gustu. Pisze przystępnym, współczesnym językiem, ale nie jest to grafomania. Przyjemnie i szybko się czytało, wszystko było zrozumiałe. Ciekawie opisywała sytuacje, w których znajdowała się bohaterka.

Pod względem wizualnym książka również mi się podoba. Okładka jest interesująca, wzbudzająca ciekawość. Bardzo fajnie oddaje klimat książki. Wydawnictwo, moim zdaniem, stanęło na wysokości zadania.

Podsumowując, książka bardzo mi się podobała i z pewnością sięgnę po następną część. Idealna odskocznia od rzeczywistości. Polecam.

8/10