czwartek, 27 czerwca 2013

Federico Moccia "Amore 14"

Autor: Federico Moccia
Tytuł: "Amore 14"
Wydawnictwo: MUZA
Ilość stron: 491

Czternastoletnia Carolina ma dwie serdeczne przyjaciółki - Alis i Clod. Kochających dziadków i świetnego brata Giovanniego, którego nazywa Rustym Jamesem. Za to nie dogaduje się z siostrą Alessandrą i ojcem. Przypadkowo poznaje w księgarni przystojnego Massimiliana. Niestety, tego samego dnia ukradziono jej komórkę, na której miała zapisany jego numer. Jak potoczą się jej dalsze losy?

Wiem, mój opis jest zdawkowy, ale naprawdę nijak nie potrafię opisać tej książki. Jest bardzo wielowątkowa, momentami się gubiłam w imionach niektórych bohaterów. Cały czas coś się dzieje. Fabuła jest dosyć ciekawa, ale czytałam lepsze książki. Akcja ogółem jest wartka, chociaż było kilka nużących momentów. I szczerze mówiąc czasem wydawała mi się nieprawdopodobna. Czternastoletnie dziewczyny, a kręci się wokół nich tylu chłopaków, a każdy musi być minimum 4 lata starszy. Jakoś wątpię, by w rzeczywistości 19-latek interesował się 14-latką. I w dodatku chodzą na tyle imprez...

Bohaterowie to słaby punkt powieści. Większość z nich była po prostu irytująca. Np. Caro. Czasem to aż chciałam wyrzucić książkę przez okno z jej powodu. Albo Alis. Taka bogata, zbuntowana, luzacka, ale strasznie mnie w niej denerwowało to, że zachowywała się strasznie nieodpowiedzialnie i jak był jakiś problem, to udawała, że nic się nie stało. Clod akurat była dosyć sympatyczna. Nie przejmowała się opinią innych, była sobą, lojalna. Natomiast jedną z nielicznych postaci, które w pełni polubiłam był Rusty James. Chciałabym mieć takiego brata. On był najlepszy z całej książki.

Styl autora był nawet, nawet. Narracja jest tutaj pierwszoosobowa i  Moccia dosyć przyzwoicie wczuł się w rolę czternastolatki. Jedynie dialogi czasem mi się wydawały bardzo sztywne. Serio, kto tak mówi? I jedno co mi się rzuciło w oczy to: "nieczuła, bez uczuć". Hmm... I jeszcze denerwowało mnie jak główna bohaterka wiecznie powtarzała, że coś jej się "podoba na maksa". Powtarzała to na co drugiej stronie...

Największym plusem tej książki jest zakończenie. Było nieprzewidywalne i inne, niż bym się spodziewała, gdyby moja ukochana koleżanka z klasy, widząc, co czytam, nie powiedziała mi jak się książka skończy. 

To by było na tyle. Podsumowując, książka nie była niczym sepcjalnym, chociaż ogólnie dość przyjemnie się czytało.

 5,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz