piątek, 14 czerwca 2013

Nicholas Sparks "I wciąż ją kocham"

Autor: Nicholas Sparks
Tytuł: "I wciąż ją kocham"
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron: 351

John Tyree po ukończeniu szkoły nie ma co ze sobą zrobić i z tego powodu zaciąga się do wojska. Podczas urlopu poznaje studentkę Savannah, która wraz ze znajomymi przyjechała w ramach prac społecznych budować domy dla ubogich rodzin. Rozkwita między nimi uczucie i młodzi przyrzekają sobie, że po zakończeniu służby przez Johna, pobiorą się. Jednak mężczyzna w przypływie patriotyzmu zaciąga się po raz drugi. Savannah nie wytrzymuje rozstania. Wysyła Johnowi list pożegnalny, w którym informuje, że kocha innego.

To już trzecia powieść z dorobku Sparksa na moim koncie. I muszę przyznać, że zrobiła na mnie największe wrażenie. 

Książka kryje w sobie niesamowitą i romantyczną historię miłości dwojga młodych ludzi. Lubię czytać o miłości, pomarzyć czasami o księciu na białym koniu. "I wciąż ją kocham" spełniło moje oczekiwania, a nawet je przewyższyło. Ostatnim razem, gdy czytałam książkę tego autora, zawiodłam się, w związku z czym nie miałam wielkich wymagań co do tej. Ale tutaj mogę spokojnie powiedzieć, że jestem w pełni usatysfakcjonowana lekturą.

Bardzo podobała mi się fabuła. Opowiadała o gorącym uczuciu, związku na odległość, a w końcu rozstaniu. Nie było to tak banalne jak w niektórych książkach. Oprócz tego Sparks bardzo zgrabnie wplótł w fabułę wątek choroby i ojcowsko-synowskie relacje. Możemy poznać je dogłębniej, bo narracja jest tutaj prowadzona przez Johna. Powieść ta, tak jak oczekiwałam, wzbudziła mnóstwo emocji. Od radości, przez złość na Savannah za to, co zrobiła Johnowi, po wzruszenie. Muszę przyznać, poleciało parę łez.

Widocznie poprawił się styl autora. Włożył w to więcej uczuć, poprawił warsztat. Teraz można było się wczuć. Operuje lekkim i przystępnym językiem. Wyrobił sobie własny styl pisania, który przypadł mi do gustu. Książkę czyta się błyskawicznie. Wciąga. 

Jak już wspominałam, narracja jest tutaj pierwszoosobowa. Wszystko widzimy z perspektywy Johna. Bardzo fajnie opisane są wszystkie sytuacje, emocje, trudy życia. Przez to chce się czytać więcej i więcej.

Bohaterowie też z miejsca przypadli mi do gustu. John był bardzo dopracowaną postacią. Bardzo go polubiłam, a po tym co zrobił na końcu jeszcze bardziej. Savannah lubiłam mniej ze względu na to, że zostawiła Johna. Tim również był bardzo sympatyczni. Wszyscy wydawali mi się tacy... realni. Jakbym ich znała od dawna. Tylko imię Savannah kojarzyło mi się z sawanną, ale to już inna sprawa.

Na koniec chcę wspomnieć o tytule. Oryginał brzmi "Dear John", więc jak z "Drogi Johnie" nagle zrobiło się "I wciąż ją kocham"? Ktoś się stara, wymyśla tytuł, a tu nagle tłumacz w przypływie natchnienia wymyśla "I wciąż ją kocham". I jeszcze Savannah. Super, blondi Amanda Seyfried, wszystko fajnie, tyle, że w książce Savannah była brunetką! I mimo usilnych starań wyobrażenia sobie szczupłej, atrakcyjnej brunetki, cały czas miałam przed oczami Amandę! Te okładki filmowe to nie najlepszy pomysł.

Podsumowując, lektura bardzo dobra, wciągająca, wzbudzająca wiele emocji. Polecam!

8,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz