czwartek, 20 czerwca 2013

Małgorzata Gutowska-Adamczyk "Wystarczy, że jesteś"

Autor: Małgorzata Gutowska-Adamczyk
Tytuł: "Wystarczy, że jesteś"
 Seria: Tylko dla dziewczyn
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ilość stron: 291

Siedemnastoletnia Weronika jest pesymistką. Jest nieśmiała, nieprzebojowa i trzyma się na uboczu. Nie ma w ogóle życia towarzyskiego. Powołuje do życia Pana W. - swojego wirtualnego chłopaka. Aż tu nagle los uśmiecha się do niej - podczas podróży do Wrocławia poznaje przystojnego Filipa. Jak się później okazuje - świeżo upieczonego, świetnie się zapowiadającego aktora. Dziewczyna ma obsesję na jego punkcie. Poznaje też Marka, który pełni rolę jej najlepszej przyjaciółki.

Książkę wyszperałam przypadkowo w bibliotece miejskiej. Po przeczytaniu opisu z tyłu byłam pełna obaw. "Zapamiętale czyta "Zmierzch" i skrycie marzy o wielkim, wyjątkowym uczuciu oraz księciu, zbyt doskonałym, by mógł być prawdziwy."? Nie wiem dlaczego, ale zawsze, gdy wydaje mi się, że książka będzie beznadziejna, pożyczam ją. I tak też się stało i tym razem.

Zacznę, tradycyjnie, od fabuły. Jest nieskomplikowana i mało złożona. Jest ona też bardzo przewidywalna. Może nieliczne poboczne, mało znaczące wątki nie były takie, ale główny z pewnością. To, jak potoczyły się losy bohaterów było mało zaskakujące. Poza tym na początku książka jest strasznie nudna. Przez pierwsze 40 stron autorka robi z Weroniki taką ofiarę losu, że naprawdę. Ale potem zjawia się Filip! Zabójczo przystojny aktor zwrócił uwagę na nie kogo innego jak szarą myszkę Werę! Cóż za niespodziewany obrót wydarzeń. Ale na szczęście w połowie zrobiło się lepiej, akcja trochę przyspieszyła, a historia była odrobinę ciekawsza.

Czasami śmiałam się z przemyśleń Weroniki, chociaż niektóre były dosyć mądre. Na jakim ona świecie żyje? Momentami zdawała się być nieco przygłupia. I jeszcze użalała się nad sobą, zamiast zebrać w sobie trochę odwagi i podejść do jakiejś koleżanki z propozycją wspólnego wypadu. Ale nie, ona woli stać w kącie i czekać, aż ktoś się nią zainteresuje. W dodatku, gdy już znalazła tę swoją "miłość" była egoistką w stosunku do Marka. Filip to jakaś porażka. Była tak samolubny i denerwujący, że aż mnie skręcało. Weronika była dla niego zabawką, zostawiał ją na dwa miesiące, żeby przypomnieć sobie o niej w chwili nudy. A ona oczywiście z uśmiechem na ustach rzucała mu się w ramiona. Jedynie spodobał mi się Marek. Był łagodny, opiekuńczy i miły. Nie żaden super-wystrzałowy przystojniak, ale za to podbił me serce charakterem. Ponadto związany jest z nim bardzo ciekawy wątek, który poznacie jedynie czytając książkę.

Styl autorki mi się dość spodobał. Czasami rzucały się w oczy pseudo-młodzieżowe wyrażenia, ale ogólnie było okej. Pisze lekko, czytanie nie ciągnie się w nieskończoność, a wręcz idzie bardzo szybko. Nawet przyjemnie się czytało tę książkę.

Mimo, iż książka jest przewidywalna i czasem wydawała mi się głupawa, porusza ważny temat. A mianowicie potrzebę miłości i akceptacji. Może i wykonanie nie było zachwycające, ale na to trzeba zwrócić uwagę. I ten wątek z Markiem, którego nie zdradzę.

Po przeczytaniu jej mam mieszane uczucia. Ale myślę, że warto ją przeczytać choćby dla tego wątku z Markiem i przyjemnego języka pani Małgorzaty.

5,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz